niedziela, 28 listopada 2010

Pętla Beskidzka 2007


PĘTLA BESKIDZKA – ISTEBNA  07-07-2007 .
NO TO BUCH, PARA W RUCH! LETNIĄ NOCĄ POCIĄG RUSZA, BY KOLARZY UNIEŚĆ ZNÓW, HEN WYSOKO, PONAD WZGÓRZA.

Pociąg relacji Kołobrzeg – Katowice na stację w Szczecinku wtoczył się punktualnie. 15 wagonów daje naszej piątce szansę znalezienia wolnych miejsc. Jest dużo lepiej niż można było się spodziewać. Środek tygodnia i kierunek jazdy odwrotny do wakacyjnych Polaków wojaży sprawia, że w osobnym wagonie umieszczamy nasz sprzęt, zaś sami z bagażami lokujemy się obok.
Do etatowej czwórki na najbliższy maraton dołączył Jan Modrzejewski, wspominany przeze mnie w jednym z ubiegłorocznych wydań „Tematu „. Janek , były mieszkaniec Szczecinka, przed laty wyemigrował do dalekiej Australii. Rok w rok kilka naszych letnich tygodni ( w tym czasie na antypodach kangury obrastają grubszą sierścią, po czym prowadzący pogodynki zapowiadają zimę )spędza w Szczecinku. Jako że, jak sam mówi, na rowerze jeździ od zawsze, z radością podejmuje każde kolarskie wyzwanie.
W tym roku też jest z nami !
Przed nami ponad 600 km nocnej jazdy. Po przesiadce dojedziemy do Wisły, skąd do Istebnej przemieścimy się na rowerach.
Poszukiwanie zarezerwowanego lokum jest jak szukanie igły w stogu siana. Kosmiczna numeracja posesji – szukamy w Istebnej 836 – w żaden sposób nijak się ma do zakładanej przez nas uporządkowanej chronologii. Po numerze „1000 ileś” pojawia się „ 300 i coś „. Pytanie miejscowych o szukany numer kończy się prośbą o nazwisko właściciela. Hm, jak widać, tubylcom także nie odpowiada numeracja „ ni stąd ni zowąd „.
Na miejsce trafiamy z wykorzystaniem telefonu i wskazówek właściciela szukanego przez nas domku. Jak to zazwyczaj w podobnych sytuacjach bywa, musimy wrócić spory kawałek pod  - a jakże ! – górkę.

A’ propos numerologii :
Baco, jak wy liczycie te wszystkie owce? – pyta turysta.
Ano normalnie. Najpierw liczę nogi, a później dzielę przez cztery!

Po rozgoszczeniu się w pokojach udajemy się do biura zawodów po numery startowe i istotne wytyczne na jutrzejszy start. Później zaliczamy ponad dwudziestokilometrowy tzw. „rozjazd” – należy rozruszać mięśnie po kilkunastogodzinnej podróży i poznać pierwsze kilometry jutrzejszej trasy.
Po przespanej nocy nastał dzień startu. Pierwsza grupa startuje o 7:15, kolejne co 5 minut, w każdej grupie po 15 kolarzy. Zgodnie z ustaleniami organizatora na pierwszy ogień idą deklarujący pokonanie 3 okrążeń, t.j. 277 km. Waldek Skiba i Janek Modrzejewski ruszają przede mną, wszystkich nas czeka 277 km podziwiania górskich pejzaży . Moja grupa startuje o 7:25.Dużo później zmagania zaczynają Darek Cybul ( 2 okrążenia – 185 km ) i Mietek Rynkiewicz ( 1 okrążenie – 92 km ).
Trudna i wymagająca trasa wiedzie spod miejscowego amfiteatru , następnie wąską i urokliwą leśną serpentyną na Kubalonkę. Do tego miejsca wszystkich czekała wspinaczka, tu następowała pierwsza zdecydowana selekcja. Góry metodą zero – jedynkową weryfikują umiejętności i przygotowanie każdego z nas. W tym miejscu nie ma już 15-o osobowych grup, są dużo mniejsze, a pojedynczy kolarze stanowią większość.
Nagrodą za wjazd na Kubalonkę jest szybki, acz po wyboistym asfalcie, zjazd do Wisły. To kolejny etap roszad. Odważniejsi i lepiej wyszkoleni technicznie szusują w dół sprawniej powiększając przewagę.
Zaczynamy kolejny podjazd. Przed nami Salmopol. Zaczyna się łagodnie, lecz w miarę pokonywanych metrów kąt nachylenia podjazdów wzrasta. Na tym odcinku wszyscy raz po raz zmieniają przełożenia na lżejsze. W którymś momencie te możliwości  kończą się. Teraz czas na pokazanie siły własnej i przygotowania organizmu. Z rowerów nikt nie wyciśnie już więcej. To nie cytryny !
Uff!
Ile to kilometrów za nami ? 15-20? Dopiero?! Górskie maratony kolarskie to kolejny dowód na względność czasu i odległości.
Salmopol wzięty!
Na lewo rozciągają się piękne widoki, bez wątpienia warte włożonego wysiłku. Zmotoryzowani turyści odpoczywają na szczycie, my zaś ostro ruszamy w dół do Szczyrku.
Zatrzymując się, mielibyśmy być może szansę na wysłuchanie pewnego dialogu :

Przychodzi turysta do bacy i pyta, która góra to Giewont? Baca na to :
-widzisz tą pierwszą górę?
-widzę.
-a ta drugą?
-też widzę.
-tą trzecią?
-no też widzę.
-a tą czwartą widzisz?
-no niestety nie widzę.
-a to jest właśnie Giewont!

Zjazd po gładkim asfalcie do samego Szczyrku to rzecz warta powtórzenia. Wskazania rowerowych liczników sięgają 80-ki! Tu nie czas na podziwianie widoków. Ręce mocniej trzymają kierownice, całą uwagę skupiamy na drodze i jadących obok kolegach.
Za Szczyrkiem kierujemy się na Lipową, dalej Węgierską Górkę i Milówkę. Przed nami kolejny morderczy podjazd z dodatkowym utrudnieniem w postaci czołowego wiatru.
Pokonujący później po raz drugi i trzeci odcinek z Milówki do Koniakowa kolarze marzyli, aby tylko nie stoczyć się do tyłu!
Końcówka pętli to kwintesencja całej trasy – ostry, prawie kilometrowy podjazd. Jadący tu 10 km/ h mogą mówić że jechali szybko !
Dla kończących jedną pętlę – koniec ! Ukończyło ją 60 mężczyzn i 6 kobiet.
Dwa okrążenia zaliczyło 51 kolarzy i 3 dziewczyny.
Trzy pętle pokonało 34 zawodników, dla nich suma przewyższeń ( podjazdy liczone od punktu rozpoczynającego wzniesienie po szczyt, liczone w linii pionowej ) wyniosła 5.000 m.

Zakończenie maratonu odbyło się w niedzielę, 8 lipca. Kolarze KKS MOC MASTERS zaprezentowali się doskonale.
Mietek Rynkiewicz ( kat. M-5, 41-60 lat) na jednej pętli zajął 5 miejsce. Darek Cybul ( M-2 ) na dwóch okrążeniach był 15, gość z dalekiej Australii, Janek Modrzejewski ( M-4) na najdłuższym dystansie był 4, niżej podpisany – 5. Po raz kolejny doskonale spisał się Waldek Skiba ( M-5) wygrywając rywalizację na 277-io kilometrowej trasie.
Z podniesionym czołem 28 lipca pojedziemy na kolejny górski maraton do Zieleńca k/Dusznik Zdroju!
Po nim 11 sierpnia startujemy z Choszczna w Pętli Drawskiej przebiegającej przez Szczecinek. Kolarze przyjadą od Czaplinka ,ul. Gdańską, dalej tzw. obwodnicą , później ul. Kołobrzeską poprzez Trzesiekę i dalej Połczyn, Świdwin, Łobez, Choszczno. To będzie trasa 310-io kilometrowa. Najwytrwalsi pokonają jeszcze 155 km , co da im łącznie 465 km – to najdłuższy tegoroczny maraton !
W Szczecinku przy ul. Cieślaka 2 ( stacja paliw Statoil ) zorganizowany będzie punkt kontrolno-żywieniowy, gdzie wszyscy startujący na krótką chwilę przerwą jazdę. Na punkcie pierwsi kolarze powinni pojawić się ok. g.12.oo.
Zapraszamy do kibicowania i szczególnego dopingu dla naszych zawodników!

Grzegorz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz