niedziela, 28 listopada 2010

Z archiwum 2006


Rower – pojazd drogowy napędzany siłą ludzkich mięśni za pomocą pedałów. Zwykle dwukołowy, jednośladowy, z kołami o jednakowej średnicy i napędem łańcuchowym na tylne koło.
Nie zawsze tak było!
Bodajże pierwszą wzmiankę o protoplaście roweru spotkać można w Anglii w Stoke Poges ,gdzie w 1642 roku w jednym z kościołów zainstalowano witraż wykonany w 1580 roku we Włoszech. Malunek daje pierwsze wyobrażenie czegoś, co można nazwać jedynie marzeniem, tęsknotą.
Pierwsza drewniana konstrukcja przypominająca rower zbudowana została przez Francuza M. de Sivraca w 1771 r. Pojazd napędzany był za pomocą odepchnięć nogami od ziemi. Nazwano go celeryferem, a póżniej welocyferem.
Przypisywanie więc tylko sławnemu Leonardo da Vinci podjęcia pierwszej próby szukania nowego pomysłu na poruszanie się nie musi być do końca prawdziwe.
W 1885 roku Anglik J. Starley wprowadził transmisję łańcuchową , co w sposób istotny usprawniło jakość przemieszczania się .
Nazwa rower funkcjonuje jedynie w języku polskim  powstała pod koniec XIX wieku, gdy na polskim obszarze popularne były bicykle marki Rover.
Dziś, jak każdy widzi, rower tak jak i każdy inny wytwór ludzkiej myśli i wyobraźni jest wartością samą w sobie. Spełnia on wielorakie funkcje – będąc praktycznym środkiem transportu może służyć jeżdzie po szosie i bezdrożach, może spełniać funkcje stricte praktyczne, może być narzędziem rekreacji lub sportu. Riksza spełnia funkcje transportu publicznego, rowerem górskim wjedziemy wszędzie, rowerem szosowym dojedziemy szybciej i dalej.
Czym dla mnie jest rower ?
Na pewno przedmiotem rekreacji / to mój punkt widzenia /.Znajomi twierdzą, iż raczej wyczynu / to ich punkt widzenia /.Jak zwał tak zwał – koń jaki jest każdy widzi . Wyznaję zasadę , iż trzeba mieć w życiu pozazawodowe zainteresowania ,pasję. Oderwanie się od nieuniknionych codziennych problemów pozwala skutecznie naładować akumulatory nie tylko do pracy zawodowej .
Pisząc ten artykuł jestem już po trzecim tegorocznym maratonie z cyklu Pucharu Polski. Jako cel założyłem sobie wzięcie udziału we wszystkich siedmiu wyścigach i na maksymalnych dystansach. Każdy maraton daje szansę udziału uczestnikom o różnym poziomie wytrenowania .Oprócz opcji długodystansowych organizatorzy proponują warianty pośrednie. I tak na przykład w Łobzie do wyboru były dystanse 330, 220 oraz 110 km. Do klasyfikacji pucharowej preferowane są oczywiście warianty najdłuższe. Możliwe  do uzyskania punkty są wynikiem podzielenia czasu przejazdu zwycięzcy danego dystansu przez czas własny , oraz pomnożenia tej wartości przez dziesięciokrotność dystansu. Zwycięzca  maratonu łobeskiego na najdłuższym dystansie uzyskał więc 3300 pkt.
Prowadzona jest klasyfikacja w kategoriach wiekowych / przedziały 10-cio letnie – 20-29 lat, 30-39 lat itd. / oraz open.
Inauguracyjny  maraton odbył się 29 kwietnia .Pierwsze koty za płoty – startując na 330 km zająłem czwarte miejsce w kat. wiekowej w czasie 10 h 50 min.. Kolejny start miał miejsce 20 maja w Kołobrzegu .Pokonałem 310 km w 9 h 15 min. zajmując trzecie miejsce. 3 czerwca odwiedziłem Gorzów Wlkp., gdzie 418 km przejechałem w 13 h 30 min., co dało drugie miejsce.
Wg moich obliczeń / oficjalne wyniki będą niebawem  / powyższe rezultaty powinny dać mi po trzech wyścigach drugie  miejsce w kategorii wiekowej oraz piąte w open.
Kolejnym wyścigiem jest maraton w Podgórzu koło Dusznik Zdroju. Odbędzie się  on 22 lipca . Najdłuższy dystans to 250 km. Języczkiem u wagi będzie tam nie odległość a górski teren.
W wyścigach dopinguje mnie i także uczestniczy inny  mieszkaniec Szczecinka, Mieczysław Rynkiewicz .Startując w kategorii M 5 / 50-59 lat / w Łobzie na dystansie 110 km zajął drugie miejsce. W Kołobrzegu na 155 km był piąty, podobnie  w Gorzowie na 209 km .
Nie jestem więc sam !
Szczerze i gorąco zachęcam wszystkich do uprawiania kolarstwa!
Chętnych zapraszam w każdą niedzielę o g.10.oo .Spotykamy się przed sklepem rowerowym na ul. Kościuszki. Pomożemy każdemu adeptowi – nieważny jest wiek, umiejętności czy sprzęt.
Jeździć każdy może!
Ważna jest chęć i determinacja. Tak jak kropla wody jest w stanie drążyć skały, tak własnym uporem osiągnąć można wiele, bardzo dużo.
Cztery lata wstecz męczyłem się bardzo rozpoczynając swoją przygodę. Pokonanie kilkudziesięciu km było wtedy wyczynem godnym herosa. Zazdrościłem i podziwiałem kolegów swobodnie pokonujących dłuższe dystanse w sposób dla mnie bezwysiłkowy.
Przeszkadzał mi teren, wiatr, wiek, waga ciała  oraz rower. Nauczyłem się z nich wszystkich uczynić sojuszników.

Grzegorz
06-06-2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz